Smile! You’re at the best WordPress.com site ever

Archive for Sierpień, 2022

Pamięć

Kiedy trumna że zwłokami prezydenta Lecha Kaczyńskiego jechała przez Warszawę, na trasie przejazdu ustawiali się ludzie, zapalali znicze, rzucali na drogę kwiaty. Widok absolutnie wzruszający. Czułem, że jestem świadkiem czegoś wielkiego, chwili doniosłej i ważnej. Momentu zjednoczenia Polaków… Teraz róże, lilie, dzwonki, bukiety rumianków leżące na zakurzonym asfalcie przywołały to wspomnienie. Ale ci, którzy je rzucili… nie są Polakami, my nie jesteśmy już monolitem, a droga nie jest tak szeroka i piękna jak warszawskie ulice. Wiedzie przez zapadłą ukraińską wieś, gdzieś w Bieszczadach. Przy każdej chałupie ktoś. Jak na warcie. Na czarno. Odświętnie. Starzy, młodzi. Kobiety, dziewczyny, starcy. Stoją, wypatrują, na coś czekają. Jedziemy powoli, nie chcąc zwracać na siebie ich uwagi. To niełatwe, bo auto na polskich numerach rejestracyjnych nie zdarza się tu często. My patrzymy na nich, oni oglądają nas. W oczach ciekawość. Pat nie wytrzymuje. – Zatrzymaj się, zapytam kogoś o co tu chodzi… Wjeżdżamy do niewielkiego miasteczka. Kilka domów, niewielki plac w samym centrum, wokół drzewa. Na drodze zerwany asfalt, ubita ziemia pofałdowana jest wybojami. Przy skrzyżowaniu kilka starszych kobiet. Pat wychodzi z auta i zagaduje. – Zaraz będzie tędy jechała trumna ze zwłokami żołnierza zabitego na wojnie z Rosją – opowiada mi, gdy ruszamy dalej. – Oni wszyscy stoją wzdłuż drogi, żeby oddać mu hołd. On był stąd, z wioseczki gdzieś w pobliżu. Teraz wraca do siebie, do domu. Milczymy pokonując kolejne kilometry. Wzdłuż drogi wciąż ludzie, na poboczu kwiaty. Zwalniam jeszcze bardziej, bo z naprzeciwka jedzie radiowóz na sygnale. Usuwam się na bok i zatrzymuję. Ludzie klękają. Jakaś staruszka zanosi się płaczem kreśląc ręką zamaszyście znak krzyża. Za radiowozem bus do przewożenia dzieci do szkoły, na burtach ma wymalowane baloniki i postacie z bajek. Trochę to komiczne, bo w środku jadą mężczyźni w wojskowych czapkach, z wielkimi, okrągłymi rondami. Za nimi mercedes transporter, tzw. blaszak. Czarny. Za przednią szybą duże, czarno-białe zdjęcie przystrojone kirem. To on. Bohater dnia na tej bieszczadzkiej szosie. Kolumna z trumną przemyka nie zwalniając, zostaje po niej tuman kurzu, z którego po chwili, powoli podnosi się płacząca starowinka. Ruszamy dalej, ale ten obraz  na długo zostanie w naszej pamięci. Podobnie myśli i pytania dotyczące tej wojny, nas, Ukraińców, Rosjan. Wracają ponownie jeszcze tego samego dnia, wieczorem, gdy spacerujemy po Cmentarzu Łyczakowskim we Lwowie. W jego najnowszej części dziesiątki jednakowych, marmurowych grobów żołnierzy poległych w wojnie z Rosją w 2014 roku, obrońców Krymu i Donbasu. Tuż obok świeże mogiły, jeszcze z kwiatami, jeszcze tylko z krzyżami, bez kamiennych pomników. Odczytujemy daty urodzin i śmierci. Niemal sami młodzi mężczyźni. Luty, marzec, kwiecień, maj… Smutek. I nie dająca się poskromić konstatacja, że Ukraińcy „umią” w upamiętnianie, w oddawanie czci swoim bohaterom, że ta wojna  zjednoczyła ich jak nic i nigdy wcześniej. Że jako naród zdają się być monolitem. Zostaną nim, czy popękają jak my, już po kilku miesiącach…?