Smile! You’re at the best WordPress.com site ever

84 słowa: fermentacja

Oszczany facet chodzi jak zombie. Na sztywnych nogach. I drobi śmiesznie jak skuci w kostkach więźniowie na amerykańskich filmach. I śmierdzi. Bo skoro już doprowadził się do takiego stanu, higiena i estetyka były ostatnimi rzeczami, jakie by przyszły mu do głowy. Wcześniej śmierdział podgniłym potem, kilkutygodniowym brudem, kolekcją zapachów zebranych we wszystkich śmietnikach, korytarzach i piwnicach, które odwiedził; wszystkimi szmatami, którymi przykrywał się nocą. Teraz dołożył do tej setki jeszcze tylko jeden ludzki zaduch. Przy czym świeży mocz nie odrzuca. Staje się liderem całego bukietu dopiero, gdy zaczyna fermentować. Gdy go zobaczyłem, już zaczął. Szedł ulicą Staszica w dół.

Tak. Znów spotkałem Przemka. Znów to on mnie poznał. Dla mnie w za dużej, kilkukolorowej, szarej od brudu kurtce, brązowej czapce zaciągniętej równo z linią brwi, gnijących butach i jeansach z cuchnącą plamą od rozporka aż po końce obu nogawek był jednym z miejskich duchów, których nie zauważam. Ale zjawa przemówiła, czym udowodniła swoje istnienie.
– Cześć Januszek.
-…cześć Przemek. Dawno cię nie widziałem. Gdzie się podziewałeś?
– A różnie.
– Jak się czujesz, bo wyglądasz marnie…
– Słabo. Dzisiaj chyba zadzwonię po pogotowie, niech mnie wezmą. Podleczę się trochę.
– Gdzie nocujesz?
– Na Maratońskiej, koło hali.
– Zaraz zima. Nie myślałeś, żeby coś sobie znaleźć?
-…
– A schronisko brata Alberta? Tam miałbyś ciepło i jedzenie. Tylko pić byś nie mógł.
– Byłem. Nie chcę.
– Dlaczego? Przez picie?
– …
Odszedł zaglądając najpierw do kosza na śmieci zawieszonego na słupie sygnalizacji świetlnej przy pasach, a potem do kolejnego, przy podjeździe do nieczynnego kasyna. Rozgarnął nogą stertę szmat na schodach przy głównym wejściu i przysiadł ciężko.
Co było potem, nie wiem. Zbyt daleko już odszedłem.
Przemek… Moja żółta, ostrzegawcza kontrolka. Moje Achtung Minen!

A skoro już o tym… Zacząłem się uczyć niemieckiego. Byłem na pierwszej lekcji. Jakoś czuję, że dam radę. Że to nie jest dla mnie niemożliwe. Że chcę. Pytanie tylko, jak długo będę chciał, bo przecież zapalam się i gasnę, a motyle zdychają tak szybko. Zobaczymy. Proszę się o systematyczność, o odrabianie lekcji, o wytrwałość i silną wolę. Na razie wysłuchuję próśb i jest mi dane. Zobaczymy. Wir werden sehen… Eno, kurwa, spokojnie! To wciąż tylko google translate 🙂

Dodaj komentarz